Każdy rodzic pragnie by jego maluch wychowywał się w bezpiecznym i spokojnym miejscu. Chcemy uchronić nasze dzieci przed przykrymi sytuacjami życiowymi oraz krzywdami jakie może wyrządzić im świat. Jednak czasem nasza zapobiegliwość może stać się chorobliwa. Pragniemy wyręczać dziecko w coraz to nowych obowiązkach, bo przecież jest takie małe i niezdarne… Nie zauważymy momentu w którym ukształtujemy nasze dziecko na osobę nie tylko nieporadną życiowo, ale również z problemami psychospołecznymi. Nadopiekuńczość często pojawią się niezauważona, a dostrzec ją mogą tylko osoby postronne. Jednak warto się zastanowić nad swoim zachowaniem, czy nasza opieka nie stała się wyręczaniem malucha na każdym kroku gdy tylko pojawią się najmniejsze trudności. Im dłużej wychowujemy dziecko w ten sposób tym gorsze będą tego skutki w przyszłości. Bo jest różnica pomiędzy zapobieganiem, a nadgorliwością.
Nie biegaj bo się przewrócisz!
Nadopiekuńczość najczęściej zaczyna się objawiać gdy często zabraniamy dziecku różnorodnych zabaw, które według nas mogą być niebezpieczne. Wspinanie się po drabinkach, murkach, bieganie, zbieranie patyków czy kamieni, skakanie w błocie. Czyli uznawane przez nasze dzieci najciekawsze zabawy wydają się nam nieodpowiednie. Zamiast wspierać i pomagać dzieciom, być w pobliżu „w razie co” wolimy zakazywać podejmowania prób. W danej chwili nie zastanawiamy się nad tym, że mówiąc „nie wchodź tam bo spadniesz” niszczymy dziecku samoocenę, kreujemy w jego podświadomości postawę „nie poradzę sobie”. Niewerbalnie przekazujemy mu, że jest zbyt słaby, zbyt mały i nie wystarczająco dobry by móc to zrobić. Pokazujemy, że świat jest niebezpieczny i że na każdym kroku musimy uważać. Tworzymy z dziecka osobę delikatną, nietykalną, która nie poznała bólu upadku, przetarcia, uderzenia. Jednak gdy już do takiego dojdzie możemy być pewni, że przewrażliwione dziecko wpadnie w panikę, płacz i krzyk, którego długo nie uspokoimy.
Lepiej ja to zrobię…
Zdarzają się sytuacje kiedy jakieś zadanie przerasta dziecko, maluch nie daje sobie rady i prosi nas o pomoc, a My… Robimy to za niego. Z czasem gdy tylko zobaczymy, że dziecko coś próbuje zrobić samo, wtrącamy się chcąc zrobić to lepiej. Boimy się, że maluch przetnie się nożyczkami, niedokładnie umyje zęby lub źle dobierze strój. Wolimy zrobić wszystko za niego, żeby było po naszej myśli. Nadopiekuńczość często objawia się właśnie w ten sposób. Nieświadomie chcemy przejąć kontrolę nad życiem dziecka, nie uczymy go jak może coś zrobić tylko wyręczmy go w tym. Pakujemy plecak do szkoły, pilnujemy zajęć dodatkowych, szykujemy ubrania. To wszystko jest dla nas tak naturalne, że nie zdajemy sobie sprawy jak wielką krzywdę robimy dziecku. Zanim się czegoś nauczymy musimy próbować, często ponieść konsekwencje swoich wyborów i zachowań, jednak właśnie dzięki temu stajemy się coraz lepsi. Nie mogąc popełniać błędów nie zyskujemy nowych umiejętności, stajemy się zależni od innych. Więc nie dziw się gdy 15 latek Ci powie, że masz mu spakować plecak czy umyć buty – w końcu zawsze Ty to robiłaś, prawda?
Dlaczego jestem nadopiekuńcza?
Zdecydowanie częściej nadopiekuńczość przejawia się u matek, dzieje się tak najprawdopodobniej przez powstającą już w okresie ciąży więź pomiędzy nią, a dzieckiem. Najczęściej kobiety które w tym czasie miały komplikacje, obawiały się o życie i zdrowie maluszka stają się przewrażliwionymi matkami. W ten sposób również funkcjonują kobiety, które już kiedyś straciły dziecko i obawiają się, że znów może coś się stać. Dzieci, które miały problemy zdrowotne, opóźnienia rozwojowe lub innego rodzaju przypadki neurologiczne, często nadrabiają przynajmniej część umiejętności. Przy nadopiekuńczych matkach postępy są zdecydowanie wolniejsze.
- Jesteś nadopiekuńcza bo boisz się, że Twojemu dziecku mogłoby się stać coś złego. Przeraża Cię myśl, że mógłby odczuć ból, przykrość, frustrację. Chcesz uchronić go przed całym złem tego świata.
- Pragniesz, żeby było idealnie. Nie dajesz mu popełniać błędów – uczyć się na nich, bo nie możesz patrzeć na brudne ubrania, krzywo wyciętą laurkę dla babci czy źle uczesane włosy.
- Chcesz czuć się potrzebna. Brakuje Ci kogoś kto doceni Twoją pracę oraz Ciebie.
Nadopiekuńczość skutkuje kalectwem
I nie jest to przesadne stwierdzenie. Dzieci, które są pozbawiane możliwości samodzielnych prób podejmowania rozmaitych zadań, nie rozwijają nowych umiejętności. Przez to często nie potrafią sobie poradzić z wieloma rzeczami i oczekują pomocy otoczenia. Na swój sposób stają się kalekami. Bywają roszczeniowe i wymagające od innych, a nie od siebie. Najczęściej społeczeństwo nie akceptuje tej osoby, dlatego staje się ona wycofana i zamknięta w sobie. Trudno jest jej zrozumieć otaczający ją świat, który daje sprzeczne sygnały.
Podczas dorastania dziecko zaczyna dostrzegać różnice panujące pomiędzy jej domem, a otoczeniem. Dzieci w tym czasie zaczynają dzielić się na dwa typy:
- U jednych następuje bunt, który wykazują poza ścianami domu. Nastolatki mogą podejmować lekkomyślne decyzje oraz zacząć przebywać w nieodpowiednim towarzystwie. W domu natomiast dzieci mogą wykorzystywać nadopiekuńczość rodzica i oczekiwać pomocy w najprostszych czynnościach. Prowadzą podwójne życie, którego skutki mogą stać się naprawdę poważne.
- Drugi typ to dzieci potrzebujące ciągłej pomocy zarówno w domu jak i poza nim. Nie otrzymując odpowiedniego wsparcia przestają wierzyć w siebie. Nie mają marzeń oraz ambicji, ponieważ ich spełnianie jest poza granicami możliwości tych dzieci. Może pojawić się u nich depresja oraz niechęć do życia. Bez specjalistycznej pomocy będą miały problemy w codziennym funkcjonowaniu.
Nadopiekuńczość krzywdzi dzieci długoterminowo. W danej chwili rodzicowi może się wydawać, że postępuje odpowiednio, dba o bezpieczeństwo oraz dobre samopoczucie dziecka, jednak z czasem zaczną ukazywać się konsekwencje tych działań. Przykre konsekwencje, które w głównej mierze będą mieć wpływ na dorosłe życie dziecka. Niestety większość rodziców nie dostrzega swoich błędów, pragną stworzyć dziecku idealny świat bez zmartwień i kłopotów. A przecież to właśnie napotkane w życiu problemy kształtują nas, nasz charakter i podejście do życia. Zmuszają do nauki nowych umiejętności, które w samodzielnym, dorosłym życiu są nieocenione.
Koniecznie zajrzyj do mojego wpisu na temat wypadków, które przydarzają się dzieciom podczas opieki dorosłych:
https://www.erodzic.pl/wypadki-dzieciece-czy-da-sie-im-zapobiec/
Agnieszka Wilkosz
1 thought on “Nadopiekuńczość – Czyli jak zrobić z dziecka nieudacznika”